Wypad do Belgii - 12-16.X.05
{fotki wygladaja o niebo lepiej w normalnym rozmiarze,
kiedy na nie klikniecie}
[
Przed wyjazdem na tak dlugi czas poza Irlandie,
wzialem przyklad z lokalnej ludnosci i spozylem ostatniego
Guinnessika na lotnisku...

Bruksela to tylko niemile wspomnienie porazki Polakow
z Anglikami, dwa dni sluzbowego prania mozgu i hotel obok
siedziby Komisji Europejskiej, ktora jak dla mnie wyglada jak wiezienie.
I pomyslec, ze to juz prawie dwa lata jak bylem o te glupie 3 puntky i
byc moze bym tam wyladowal...

W piatek wieczorem szybko w pociag i do Lueven! Od rana mialem
przeciez biegac z aparatem.
Rano obudzilem sie o jakiejs nieprzyzwoitej godzinie tylko po to,
zeby zobaczyc cos takiego z mojego okna...

Ale jak mowil Roman Bratny, twardym trzeba byc...
wiec poszedlem 'na miasto'





przynajmniej bylo pusto, cicho i spokojnie...

powoli wychodzilo slonce...


i na kazdym rogu Dexia!! :)

na tym rynku w ciagu dnia, i w nocy, otwarte jest
45 knajp... raj!

ale o 10 rano to raczej pustynia..




poranne zajecia z 'kulturoznastwa belgijskiego'...



dzwonnica z dzwonem na zewnatrz??

wdepnalem tez do ogrodu botanicznego,
o tej porze pogoda byla juz letnia - 25 stopni!!













dla tych co stesknili sie za moja geba,
to taka mala namiastka...




wieczorem widok z okna byl juz o niebo ciekawszy

niedziela..




a to zdecydowanie moja ulubiona czesc Lueven!









a pozniej to juz tylko spacerek w poszukiwaniu
kolejnych katedr belgijskiego eliksiru rozkoszy..




zeby nie bylo, w Lueven robia tez Stelle :)
kiedy na nie klikniecie}
[
Przed wyjazdem na tak dlugi czas poza Irlandie,
wzialem przyklad z lokalnej ludnosci i spozylem ostatniego
Guinnessika na lotnisku...

Bruksela to tylko niemile wspomnienie porazki Polakow
z Anglikami, dwa dni sluzbowego prania mozgu i hotel obok
siedziby Komisji Europejskiej, ktora jak dla mnie wyglada jak wiezienie.
I pomyslec, ze to juz prawie dwa lata jak bylem o te glupie 3 puntky i
byc moze bym tam wyladowal...

W piatek wieczorem szybko w pociag i do Lueven! Od rana mialem
przeciez biegac z aparatem.
Rano obudzilem sie o jakiejs nieprzyzwoitej godzinie tylko po to,
zeby zobaczyc cos takiego z mojego okna...

Ale jak mowil Roman Bratny, twardym trzeba byc...
wiec poszedlem 'na miasto'





przynajmniej bylo pusto, cicho i spokojnie...

powoli wychodzilo slonce...


i na kazdym rogu Dexia!! :)

na tym rynku w ciagu dnia, i w nocy, otwarte jest
45 knajp... raj!

ale o 10 rano to raczej pustynia..




poranne zajecia z 'kulturoznastwa belgijskiego'...



dzwonnica z dzwonem na zewnatrz??

wdepnalem tez do ogrodu botanicznego,
o tej porze pogoda byla juz letnia - 25 stopni!!













dla tych co stesknili sie za moja geba,
to taka mala namiastka...




wieczorem widok z okna byl juz o niebo ciekawszy

niedziela..




a to zdecydowanie moja ulubiona czesc Lueven!









a pozniej to juz tylko spacerek w poszukiwaniu
kolejnych katedr belgijskiego eliksiru rozkoszy..




zeby nie bylo, w Lueven robia tez Stelle :)

1 Comments:
eeee tam, hiszpanskie klimaciki fajniejsze sa!
Post a Comment
<< Home