Monday, October 17, 2005

Wypad do Belgii - 12-16.X.05

{fotki wygladaja o niebo lepiej w normalnym rozmiarze,
kiedy na nie klikniecie}

[
Przed wyjazdem na tak dlugi czas poza Irlandie,
wzialem przyklad z lokalnej ludnosci i spozylem ostatniego
Guinnessika na lotnisku...



Bruksela to tylko niemile wspomnienie porazki Polakow
z Anglikami, dwa dni sluzbowego prania mozgu i hotel obok
siedziby Komisji Europejskiej, ktora jak dla mnie wyglada jak wiezienie.
I pomyslec, ze to juz prawie dwa lata jak bylem o te glupie 3 puntky i
byc moze bym tam wyladowal...



W piatek wieczorem szybko w pociag i do Lueven! Od rana mialem
przeciez biegac z aparatem.
Rano obudzilem sie o jakiejs nieprzyzwoitej godzinie tylko po to,
zeby zobaczyc cos takiego z mojego okna...



Ale jak mowil Roman Bratny, twardym trzeba byc...
wiec poszedlem 'na miasto'










przynajmniej bylo pusto, cicho i spokojnie...



powoli wychodzilo slonce...





i na kazdym rogu Dexia!! :)



na tym rynku w ciagu dnia, i w nocy, otwarte jest
45 knajp... raj!



ale o 10 rano to raczej pustynia..









poranne zajecia z 'kulturoznastwa belgijskiego'...







dzwonnica z dzwonem na zewnatrz??



wdepnalem tez do ogrodu botanicznego,
o tej porze pogoda byla juz letnia - 25 stopni!!



























dla tych co stesknili sie za moja geba,
to taka mala namiastka...









wieczorem widok z okna byl juz o niebo ciekawszy



niedziela..













a to zdecydowanie moja ulubiona czesc Lueven!



















a pozniej to juz tylko spacerek w poszukiwaniu
kolejnych katedr belgijskiego eliksiru rozkoszy..









zeby nie bylo, w Lueven robia tez Stelle :)

1 Comments:

Anonymous Anonymous said...

eeee tam, hiszpanskie klimaciki fajniejsze sa!

9:20 a.m.  

Post a Comment

<< Home